Shibuya & Shinjuku (Japonia – dzień XVI)

Hachiko & Shibuya Crossing

Z racji późnego przyjazdu do Tokyo dnia poprzedniego, dzisiaj chcieliśmy mieć trochę luźniejszy dzień. Z tego też powodu nie wybieraliśmy się nigdzie daleko. Ale w Tokyo nie trzeba przemierzać dużych dystansów by trafić na ciekawe miejsce. A ciekawym, a na pewno sławnym, miejscem jest Shibuya, czyli handlowo-rozrywkowa dzielnica miasta najbardziej sławna z powodu pieska Hachiko o raz bardzo ruchliwego i zagmatwanego przejścia dla pieszych. Jest to również centrum mody i kultury młodzieżowej, a jej ulice są miejscem narodzin wielu japońskich trendów w modzie i rozrywce.

Tuż koło wyjścia ze stacji kolejowej Shibuya znajduje się pomnik wiernego pieska Hachiko. Był to pies rasy akita, który czekał w tym samym miejscu nieprzerwanie prawie 10 lat na przybycie swojego pana (który zmarł w pracy). Doceniając wierność, lojalność i oddanie psa, mieszkańcy Tokyo wybudowali obok dworca jego pomnik, który stał się popularnym miejscem spotkań Tokijczyków. Każdy wie, o co chodzi, jak pada hasło „widzimy się przy Hachiko”.

Tuż obok pomnika wiernego pieska znajduje się drugie sławne miejsce – Shibuya Crossing, czyli nietypowe przejście dla pieszych na skrzyżowaniu. Światła zatrzymują pojazdy we wszystkich kierunkach, aby umożliwić pieszym zalanie całego skrzyżowania. Dosłownie zalania, bo mając możliwość obserwowania przejścia przez dobre kilkadziesiąt minut (racząc się lodową kawą w kawiarni) nie zaobserwowaliśmy, by natężenie ruchu pieszych malało.

Shibuya

Warto jest się zagłębić w alejki Shibuyi, bo oferują multum różnych sklepów, punktów gastronomicznych, czy rozrywkowych. My mieliśmy okazję wpaść do salonu z automatami, gdzie za pomocą łapki można wygrać jakąś nagrodę. Niestety pomimo kilku prób i wydaje mi się że całkiem niezłego refleksu, nie udało się nic zdobyć. Oszukujo 😛 Ale chyba nie może być nic bardziej japońskiego w Shibuyi niż właśnie próba wygrania z automatem. Więc jeśli jesteście w okolicy, to warto spróbować chociaż raz, dla samego dreszczyka emocji 😉

Chodząc bocznymi alejkami natrafiliśmy jeszcze na „Spain Slope” (Supeinzaka) – wąski, około 100-metrowy deptak ze schodami prowadzącymi zawile w górę do domu towarowego Parco. Jest on oblepiony sławnymi butikami, kawiarniami i restauracjami. A nazwa jego wywodzi się ze względu na podobieństwo do hiszpańskiej sceny ulicznej, podobno.

Tokyo Metropolitan Government Office

Kiedy już nasyciliśmy się trochę Shibuyą, to przemieściliśmy się koleją (o całe 2 stacje!) do Shinjuku. Jest to kolejna z 23 dzielnic Tokyo, ale nazwa często odnosi się tylko do dużej dzielnicy rozrywkowej, biznesowej i handlowej wokół stacji Shinjuku. A ta jest najbardziej ruchliwym dworcem kolejowy na świecie (potwierdzamy!), obsługujący codziennie ponad dwa miliony pasażerów!

Ze stacji Shinjuku podziemiami przemieściliśmy się do gmachu Biura Rządu Metropolitalnego w Tokyo. A po co? Gdyż można wjechać windą dużej prędkości na dwa tarasy widokowe i to za darmo 😛 W bliźniaczych wieżach o wysokości 243 metrów i otaczających budynków znajdują się biura i sala zgromadzeń władz metropolitalnych Tokio, a także obserwatoria na 45 piętrze każdej wieży. Podobno widok z południowej wieży jest uważany za nieco bardziej interesujący, więc ją obraliśmy na swój cel. I jak wrażenia? Cóż, oszałamiające. Z góry dobrze widać, że Tokyo jest wielką betonową pustynią z licznymi oazami będącymi parkami. Jednym z nich jest Shinjuku Gyoen, będący jednym z największych i najprzyjemniejszych parków w Tokyo oraz jedno z najlepszych miejsc do podziwiania kwitnących wiśni. Został otwarty dla publiczności w 1949 roku, po tym jak służył jako ogród dla rodziny cesarskiej od 1903 roku.

Warto też wspomnieć, że przy dobrej pogodzie możliwe jest zobaczenie góry Fuji, jednak my nie mieliśmy tyle szczęścia (znowu!). A, i jak spojrzymy w dół, to świat wydaje się być wręcz zabawkowy 🙂 Po podziwianiu panoramy miasta udaliśmy się na stację kolejową Shinjuku, gdzie spożytkowaliśmy obiad, tym razem w stylu bardziej chińskim. Cena standardowa, około ¥ 1000 (35 zł) od osoby za zestaw.

Shinjuku nocą

Skoro są to ostatnie nasze dni w Japonii, to pora na jakiś shopping. A akurat Shinjuku jest idealną do tego dzielnicą, która budzi się do życia właśnie wieczorem. Wszystkie alejki są rozświetlona setkami neonów, a sklepy funkcjonują do późnych godzin nocnych. Na każdym kroku znajdują się też różne restauracje, w tym te nietypowe, jak na przykład sławna Robot Restaurant, gdzie bardziej idzie się zobaczyć show z robotami, niż zjeść coś dobrego. Salonów gier i pachinko również jest bez liku. Mieliśmy też okazję przyjrzeć się sklepom/straganom spożywczym, gdzie można było kupić nietypowe warzywa i owoce. Czemu nietypowe? A czy widzieliście kiedyś sześciennego arbuza? No właśnie 😛 Popatrzeć można, ale zakupu odradzam – patrzenie na cenę może doprowadzić do zawału. Kiedy w końcu późną nocą wróciliśmy do hotelu, to niestety przyszła pora na reorganizację klamotów. Kupiliśmy już całkiem sporo rzeczy, a jednak wypadałoby się jakoś zmieścić z bagażami w drodze powrotnej. Tak więc moja dzielna żona przystąpiła do prac logistycznych. A wykonała je na siódemkę, bo okazało się, że mamy jeszcze sporo miejsca na zakupy z dnia następnego 😉

Koniec dnia szesnastego

I tak minął nam ostatni pełen dzień w Japonii. Może nie było w nim jakiś niesamowitych atrakcji, ale mieliśmy okazję doświadczyć trochę współczesnego Tokyo. Na jutro nie zostało nam wiele – zobaczenie Akihabary i dokupienie dodatkowych pamiątek i prezentów. A potem popołudniu niestety przejazd pociągiem na lotnisko Narita i wylot w stronę Polski.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *