Revolut’cyjny plastik

Kwestia przypadku

Moja pierwsza styczność z Revolutem była całkowicie przypadkowa. Pod koniec sierpnia szykowałem się do wyjazdu na delegację do Indii i oczywiście chciałem mieć rozeznanie, jak wyglądają tam sprawy finansowe. Szperałem po różnych stronach i chyba w jakimś temacie na Trip Advisorze pojawiła się nazwa „Revolut”. Ot z ciekawości postanowiłem sprawdzić co to jest.

Na ich stronie internetowej możemy przeczytać trochę buńczuczne hasło, że Revolut to rozwiązanie „Lepsze niż Twoje obecne konto bankowe”. Trochę zaintrygowała mnie ta deklaracja i postanowiłem ją sprawdzić. Czy faktycznie jest tak, jak piszą? Opiszę wam moją przygodę z tym bankiem, jak to wszystko wygląda i czy się opłaca. Zapraszam do lektury!

Revolut Ltd

Jak nagłówek sugeruje, jest to spółka z ograniczoną odpowiedzialnością założona przez Brytyjczyków rosyjskiego pochodzenia. Utworzona 1 lipca 2015 ma niespełna 3 lata działalności na rynku. Wydaje się to być trochę mało, w szczególności, że zatrudnionych obecnie jest tylko około 400 pracowników. Brzmi trochę zniechęcająco na pierwszy rzut oka, co nie?

Firma zainwestowała w model banku elektronicznego. Nie posiadają tradycyjnych oddziałów, a wszystkie operacje wykonuje się za pośrednictwem aplikacji, którą można pobrać ze sklepu Google Play. Poza możliwością prowadzenia normalnego rachunku (w sumie większość banków posiada już zaawansowane aplikacje mobilne do zarządzania środkami zgromadzonymi na kontach), umożliwiają wykonywanie szeregu operacji multiwalutowych, a ostatnio nawet wprowadzili możliwość zabawy kryptowalutami. No ale po kolei. Co jest takiego cudownego w tych kontach? Po pierwsze to, że są wielowalutowe. Możemy posiadać dowolną liczbę portfeli na różne waluty i w prosty sposób przekierowywać środki między nimi. Po drugie, Revolut stosuje międzybankowe kursy wymiany walut, do których dorzucają marżę w wysokości do 0,5% w ciągu tygodnia oraz do 1,5% w ciągu weekendu w celu zabezpieczenia ryzyka kursowego. Po trzecie, kartą wydaną do rachunku możemy zapłacić wszędzie na świecie płacąc w walucie lokalnej i korzystając z ich niskich kursów. I po czwarte, to wszystko, przy podstawowym planie, jest całkowicie za darmo! Nic nie płacimy za prowadzenie rachunku.

Warto nadmienić, że w ciągu trzech lat działalności Revolut tak wystrzelił, że w kwietniu 2018 roku dołączył do grupy „jednorożców” (unicorn), czyli prywatnych startupów, których wartość przekroczyła miliard dolarów (Revolut miał wtedy wartość 1.7 miliarda $).

Ja też tak chcę, co mam zrobić?

Aby rozpocząć swoją przygodę z Revolutem, wystarczy pobrać aplikację z Google Play/App Store lub wejść na ich stronę, podać swój numer telefonu komórkowego, a dostaniemy SMS’a zawierającego link do pobrania aplikacji. Następnie podaje swoje dane osobowe (nie pamiętam już jakie), przesyłamy fotkę dowodu osobistego do weryfikacji, dodajemy kartę do konta (z innego banku, służącą do szybkich doładowań konta Revolut) oraz dokonujemy doładowania na kwotę 20 zł, które są w pełni do naszego wykorzystania (równie dobrze możemy je od razu przelać z powrotem). Całość zajmuje może z kwadrans, a na weryfikację czeka się do kilkunastu godzin. Proste, co nie?

Należy pamiętać, by od razu „wyrobić” sobie kartę płatniczą. Do wyboru są jej dwa rodzaje: wirtualna oraz fizyczna. Karta wirtualna pozwala nam na płacenie nią za zakupy przez Internet, czyli wszędzie tam, gdzie podajemy nasze dane i cyferki. Wersja ta jest całkowicie bezpłatna i możemy z niej korzystać niemalże zaraz po zgłoszeniu. Karta fizyczna (czyli po prosty plastik) jest wyrabiana za darmo i nic miesięcznie nie kosztuje, ale musimy ponieść koszt 10 zł za jej wysyłkę. Ot możemy akurat wykorzystać z tych przelanych wcześniej 20 zł. Na kartę musimy poczekać kilka dni (moja szła około 5 dni roboczych), ale w tym czasie możemy ją wykorzystywać do płatności w Internecie – wszystkie potrzebne dane mamy w aplikacji. A, i przy zamawianiu karty od razu nadajemy jej numer PIN jaki chcemy 😉

Stylowe opakowanie, w którym przychodzi karta. Wystarczy tylko pociągnąć za czarny kawałek i …

Karta przychodzi w naprawdę stylowym opakowaniu. Zgrabne, tekturowe pudełeczko w „firmowe” barwy. Z jednej strony znajduje się wcięcie, gdzie należy pociągnąć i … wtedy dzieje się magia. Ze środka pudełeczka na jedną stronę wyjeżdża instrukcja obsługi karty, a na drugą sama karta. Zostało to tak genialnie zrobione, że przez pierwszy tydzień posiadania karty non-stop bawiłem się pudełeczkiem. Warto ją nabyć chociażby z tego powodu 😛

… dzieje się magia! 😀

Otrzymana karta jest kartą procesorową. Można nią również płacić zbliżeniowo. Posiada też pasek magnetyczny, więc spokojnie można nią operować w Stanach Zjednoczonych. Operatorem plastiku jest VISA, jednak wszelkie płatności są realizowane po cenach i kursach Revolut, więc nie musicie się martwić niekorzystnym przewalutowaniem.

Logo banku na karcie ze znajdującym się poniżej go chipem

Mamy kartę i konto. I co dalej?

Dalej możemy w końcu swobodnie korzystać z tego cudu 😉 Aplikacja jest naprawdę przyjazna dla użytkownika i intuicyjna. Logujemy się do niej ustawionym wcześniej PINem. Jeśli na chwilę ją zminimalizujemy, to musimy ponownie wklepać PIN. Ot takie proste zabezpieczenie.

Aplikacja Revolut – ekran logowania

Aplikacja ma masę możliwości. Z części z nich nie miałem jeszcze okazji skorzystać. W zakładce płatności możemy wysłać przelew w jednej z ponad 20 dostępnych walut. Możemy albo wykorzystać środki z portfela danej waluty, albo wymienić ją w momencie wysyłania przelewu. Przelew, który idzie 2-3 dni kosztuje nas 0 zł. Tak. 0 zł za przelew w obcej walucie. Są możliwe też turbo przelewy, ale do nich trzeba mieć albo konto premium, albo dodatkowo zapłacić. Możliwe jest też ustawienie przelewów cyklicznych, np. za raty, oraz dzielenie się rachunkiem – tego nie miałem jeszcze okazji przetestować.

Aplikacja Revolut – ekran płatności

Mnie najbardziej ciekawi zawsze zakładka „więcej”. Mamy tam dostęp chociażby do kryptowalut, pomocy, ubezpieczenia (można u nich wykupić różnego rodzaju polisy), a niedługo możliwe będzie wzięcie niskooprocentowanego kredytu. Fajne, prawda?

Aplikacja Revolut – zakładka „więcej”

Przechodzimy do kursów. Tu jest to, co tygryski lubią najbardziej. Możemy wybrać pary walutowe z szeregu dostępnych i patrzeć jaki jest kurs Revolut w danym momencie. Niektóre wartości bardzo dynamicznie się zmieniają. Jak to się ma do innych kursów? Na poniższym screen’ie za 1 EUR zapłacimy 4,2936 PLN. Kurs VISY z uwzględnieniem opłaty mojego banku (ING) wynosi 1 EUR = 4,4368 PLN. Mamy więc niemalże 15 gr oszczędności na każdym wydanym Euro. Sporo, prawda? W porządnym kantorze (jak chociażby Tavex) za 1 EUR zapłacimy 4,322 PLN. Mamy nadal 2 gr oszczędności na 1 EUR, a nie musimy ze sobą nosić gotówki. Dla mnie bomba!

Aplikacja Revolut – tablica kursów par walut, które dowolnie możemy wybrać

Kolejną przydatną bajerą jest konwerter. Wklepujemy do niego kilka interesujących dla nas walut, ustawiamy dla jednej z nich jakąś wartość (np. 100 PLN) i możemy zobaczyć, ile to będzie w pozostałych walutach. Ot taki kalkulator walutowy czasu rzeczywistego. Z alertów nie miałem jeszcze okazji korzystać, ale pewnie możemy ustawić sobie powiadomienie, jeśli dany kurs osiągnie jakąś wartość. A co w sytuacji, gdy bierzemy na wyprawę Revolut’a, a będziemy potrzebować gotówki? W przypadku konta podstawowego możemy „za darmo” (czyli po kursie z aplikacji) wypłacić miesięcznie równowartość 800 zł. Powyżej tej kwoty Revolut pobiera około 2% prowizji.

Aplikacja Revolut – konwerter walutowy

Typy kont

Obecnie dostępne są trzy typy kont: standard, premium i metal, które kosztują odpowiednio 0, 30 i 50 zł miesięcznie. Nie będę się dużo rozpisywał, bo pełne porównanie macie na poniższym screen’ie. Najważniejsze zmiana przy przejściu z konta standard na premium to dwukrotnie wyższa darmowa wypłata z bankomatów, darmowe ubezpieczenia, darmowe ekspresowe przelewy. Konto metal nad premium gwarantuje dodatkowo stylową metalową kartę płatniczą oraz cashback w wysokości do 1% płatności kartą.

Dostępne plany konta Revolut – źródło: www.revolut.com/pl/

Moje doświadczenia z używania Revoluta

Jak już wspomniałem na początku, Revoluta wziąłem z powodu zbliżającej się delegacji do Indii. Dostałem cynk, że nie ma tam problemu z płatnością kartą, więc nie chciałem brać gotówki. Dodatkowo u nas w kraju Rupie Indyjskie są traktowane jak waluta egzotyczna (słabe kursy), tak sam Złotówki w Indiach. Zanim poleciałem, to zrobiłem kilka transakcji w kraju – nie było żadnych problemów. Na lotniskach w Europie również nic się nie stało. W trakcie pobytu w Indiach próbowałem skorzystać trzykrotnie z bankomatu do wypłaty gotówki. Raz operacja się nie powiodła z niewiadomego powodu, ale w pozostałych przypadkach wszystko przebiegło pomyślnie – warto wypłaty robić w maszynach dużych, znanych banków, bo mamy wtedy większe szanse, że wszystko będzie cacy. Gotówką dużo nie płaciłem, natomiast kartą operowałem non-stop. Terminale w Indiach są dosłownie wszędzie. Nawet na starych, brudnych i zatłoczonych bazarach. I tutaj Revolut nie zawiódł mnie ani razu. Zawsze wszystko przebiegało pomyślnie i szybko. Z konta znikały złotówki po kursie pokazanym w aplikacji. W trakcie całego pobytu z pomocą Revoluta udało mi się zaoszczędzić około 500 zł. Całkiem sporo.

Werdykt

Na dany moment nie może być innej oceny niż najwyższa. Revolut wprowadził nową jakość w transakcjach międzywalutowych. Chyba Pozwala oszczędzić zarówno sporo czasu, jak i pieniędzy. Jest prosty i przyjazny w obsłudze. I jak do tej pory niezawodny. Cały czas grono jego użytkowników poszerza się i niedawno przekroczyło próg dwóch milionów osób. Taka grupa nie może się mylić, prawda? Ja na pewno wiem, że w kolejną podróż na pewno zabiorę ze sobą kartę Revolut. A czy wy mieliście już z nim styczność? Jakie są wasze wrażenia i odczucia? Czekam na komentarze 🙂

One comment

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *