Świątynna Koyasan (Japonia – dzień XII P2)

Świątynia Kongobuji

Przekroczyliśmy mostek i zbliżyliśmy się do bramy Seimon, która strzeże wejścia na tereny świątyni. Plac przed Kongobuji jest ogólnodostępny, jednak poza zewnętrzną architekturą głównego budynku, nie ma za dużo do zaoferowania. By wejść do środka i móc obejrzeć niesamowite ogrody, należy nabyć bilet za … ¥ 500 (około 17,5 zł).

Droga do Kongobuji przez bramę Seimon

Kongobuji wzniósł w 1593 roku Toyotomi Hideyoshi i pierwotnie była poświęcona jego zmarłej matce. W późniejszych latach świątynia została połączona z sąsiednią. Taki twór został następnie przeorganizowany w główną świątynię buddyzmu Shingon, czyli sekty którą do Japonii wprowadził Kobo Daishi.

Główny budynek świątyni Kongobuji

Po wejściu do środka głównego budynku należy zdjąć buty. Zwiedzający wpierw natkną się na Pokój Ohiroma, który był używany do ważnych rytuałów i ceremonii religijnych. Pozłacane przesuwane drzwi pokoju (fusuma) ozdobione są żurawiami namalowanymi przez Kano Tanyu (malarza i jednego z najwybitniejszych przedstawicieli szkoły Kano, oficjalnego artysty na dworze siogunatu Tokugawa).

Dbałość o największe detale 😉

Obok pokoju Ohiroma są pokoje Śliwki i Wierzby, których nazwy pochodzą od obrazów na przesuwanych drzwiach. W Pokoju Wierzby Toyotomi Hidetsugu popełnił rytualne samobójstwo zgodnie z rozkazem swojego wuja Hideyoshi.

Niewielki ogród kamienny

Następnie długi korytarz prowadzi do niedawno dodanego skrzydła kompleksu świątynnego, gdzie goście są zaproszeni na zieloną herbatę i słodkiego wafla w dużej sali tatami. W sąsiednim budynku znajdują się pokoje, których przesuwane drzwi (fusuma) zdobią malowidła sezonowych kwiatów z XX wieku oraz historia Kobo Daishiego (jego podróży do Chin i założenia Koyasan). Za budynkiem znajduje się Ogród Skalny Banryutei – największy tego typu ogród w całej Japonii. Powstał stosunkowo niedawno, bo w 1984 roku. Duże skały pochodzą z Shikoku z miejsca narodzin Kobo Daishiego. Reprezentują parę smoków wyłaniających się z morza chmur.

I już ten zdecydowanie większy (Banryutei)

Po powrocie do głównego budynku Kongobuji przechodzimy obok ekstrawaganckiej sali audiencyjnej Jodannoma, która była używana do przyjmowania dygnitarzy. Ściany pokoju i jego przesuwane drzwi są pozłacane, a sufity zdobią rzeźbione kwiaty.

Drobny poczęstunek w świątyni w formie zielonej herbaty i wafla

Przed samym wyjściem przechodzimy przez kuchnię z ogromnym paleniskiem i piecami kamado wystarczająco dużymi, aby wyżywić aż 2000 osób!

Kuchnia, która podobno była w stanie wykarmić 2000 osób

Kompleks Garan

Powróciwszy na mostek przed Kongobuji, skręcamy z niego w prawo. Po przejściu niespełna kilkudziesięciu metrów wkraczamy na teren kompleksu Garan. Posiada on kilka budynków do których środka można wejść – każdy z nich inkasuje ¥ 200 (około 7 zł). Jeśli posiadamy Koyasan World Heritage Ticket, to mamy zniżkę w wysokości 20%.

Toto, Daiedo i Konpon Daito
Tabliczki ustawione wzdłuż ścieżki prowadzącej do Garan

Co ciekawe … nie ma nigdzie kasy. Po prostu przy wejściu mamy wrzucić odliczoną kwotę do pojemniczka i pobrać bilet, który nigdzie nie jest kontrolowany. Jeśli mamy zniżkę, to odrywamy kwitek, wrzucamy do pojemniczka i płacimy niższą kwotę. Wszystko bazuje na uczciwości zwiedzających, a że każdy tak robi, to nie wypada robić inaczej.

Daiedo – widok z bliska
Konpon Daito

A wiecie, dlaczego Kobo Daishi wybrał Koyasan jako centrum sekty? Legenda głosi, że rzucił swoje sankosho (ceremonialne narzędzie buddyjskie) z Chin (gdzie studiował) w kierunku Japonii. Po powrocie do ojczyzny, szukając miejsca na swoją nową religię, natknął się na rzucone sankosho, które utknęło w gałęziach sosny (właśnie w Koyasan). Uznał to za boski znak i rozpoczął budowę Garan. Sosna, która złapała ceremoniał, wciąż tam rośnie.

Kondo
Junteido i Kujaku-do

Dwa najważniejsze budynki kompleksu to Sala Kondo i ogromna pagoda Konpon Daito. Sala Kondo to duża drewniana sala świątynna, w której odbywają się ważne uroczystości. Niestety budynek spłonął wiele razy na przestrzeni wieków, a obecna konstrukcja pochodzi z 1932 roku. W jej środku znajduje się wizerunek Yakushi Nyorai, Buddy medycyny i uzdrawiania.

Sanno-in

Obok hali Kondo stoi cynobrowa (chińska czerwień) pagoda Konpon Daito – 45-metrowa, dwupoziomowa konstrukcja w stylu tahoto. Pośrodku wnętrza pagody stoi statua Dainichi Nyorai (Kosmiczny Budda, znany również jako Variocana), centralnego Buddy w buddyzmie Shingon. Jest on otoczony posągami i obrazami na filarach, które razem tworzą trójwymiarową mandalę (metafizyczna mapa kosmosu).

Sanko no Matsu (trójząb sosnowy) i Meido

Kobo Daishi zaczął budować Salę Kondo i Konpon Daito, jednak nie był w stanie sam ich ukończyć. Jego następcy dokończyli budowę dwóch głównych konstrukcji, a także poszerzyli tereny Garan o wiele dodatkowych sal i pagód. Należą do nich Toto (wschodnia pagoda), Saito (zachodnia pagoda), Miedo (sala założyciela) i Sanktuarium Koya Myojin, w którym mieszka lokalne bóstwo (kami) z góry Koya.

Brama Chumon

Spacerkiem do Kumagaiji

Powoli zbliżał się czas obiadokolacji w Kumagaiji, więc uznaliśmy, że pora wracać. Chcieliśmy jeszcze zobaczyć bramę Daimon, która znajduje się na samym wjeździe do miasta, jednak pora nagliła. Cóż, może następnym razem 😉

Hasu-ike (lotosowy staw)

Przechodząc przez bramę Chumon od strony Garan i kierując się na wschód, natrafiliśmy na urokliwy staw z wysepką po środku. Nieskazitelnie czysta woda wiernie odbijała mistyczny wygląd lokacji.

Koyasan Daishikyokai

Spacerując dalej ulicami Koyasan mieliśmy możliwość podziwiania innych świątyń, większych, bądź mniejszych oraz różnorodne shukubo, które zachęcały pielgrzymów i turystów do odpoczynków w swoich progach.

Wejście do jednej ze świątyń oferujących shukubo

Posiłek mnichów

Po powrocie do pokoju w Kumagaiji przebraliśmy się w yukaty, a następnie udaliśmy do sali, w której mieliśmy spożyć wieczerzę. Wszyscy goście zostali posadzeni w dwóch rzędach na przeciwko sobie, a ich miejsca były oznaczone karteczkami z imieniem i nazwiskiem (pokażę naszą jutro!). Dodatkowo przed każdym znajdowała się niewielka koperta, w której był obrazek z modlitwą oraz ręcznie wykonana kolorowa bransoletka.

Gigantyczna wegetariańska obiadokolacja

Jako posiłek mieliśmy shojin ryori, czyli wegetariańską odmianę kaiseki ryori (japońskie haute cuisine). Na obiadokolację składało się aż 13 dań! Wśród nich klasyki pokroju ryżu, zupy miso, czy warzyw w tempurze, jak i różnego rodzaju przyrządzone tofu, wodorosty, czy coś, co smakowało jak mięso. Mnisi na wstępnie opowiadali czym jest poszczególne danie, jednak było ich aż tyle, że ciężko było to wszystko spamiętać 😉

Wszyscy goście spożywali posiłek we wspólnej sali

Różne ograniczenia diety nie przeszkadzają w tym, by kuchnia buddyjska była piękna, czy urozmaicona pod względem składników i smaków. W rzeczywistości shojin ryori wcale nie lekceważy przyjemności zmysłów. Istotnym jej elementem są sezonowe warzywa i składniki, takie jak na przykład dynia, miłorząb, czy korzenie lotosu.

Wieczorny chill

Po posiłku, który był strasznie syty i nie wiemy jak nam się udało zjeść wszystko (jeśli tym samym żywią się mnisi, to dziwi mnie, czemu wszyscy są tacy szczupli!), wróciliśmy do pokoju. A tam jeden z mnichów szykował nasze futony, w których mieliśmy w nocy spać.

Przyłapany mnich szykujący nam posłania

Kiedy mnich skończył szykowanie naszych spań, my wybraliśmy się do kąpieli w stylu japońskim. W Kumagaiji znajdują się dwie tradycyjne łazienki – męska i damska, które są wspólne. To znaczy wszyscy mężczyźni myją się razem, jak i wszystkie kobiety. Tradycyjna kąpiel polega na dokładnym wyszorowaniu się pod prysznicem siedząc na stołeczku, a następnie zanurzenie się na kilka moment w gorącej „wannie”, najlepiej z zimnym ręcznikiem na głowie w celu schłodzenia. Kiedy robi nam się za gorąco, wychodzimy, schładzamy się pod prysznicem i wracamy do „wrzątku”. I tak ile razy tylko chcemy 😉 Dla nas Europejczyków wspólna kąpiel jest czymś nietypowym, dziwnym i wstydliwym, jednak dla Japończyków jest to standard i nikogo nie wzrusza nagość.

Najdroższa puszka piwa w życiu

Po oczyszczeniu ciała (prysznic) i duszy (kąpiel) postanowiłem się czegoś napić. Na terenie Kumagaiji znajduje się automat z napojami, a w nim takie trunki jak lokalne piwo Kirin. Przy czym jedna standardowa puszka kosztowała mnie ¥ 500 (około 17,5 zł) … trochę drogo, ale piwo było nawet przyzwoite.

Koniec dnia dwunastego

Chwilę jeszcze nacieszyliśmy się widokami na ogród, a następnie zmordowani położyliśmy się w naszych futonach i zasnęliśmy. Jutro mieliśmy w planie zwiedzenie starego i popularnego cmentarza Okunoin, zakup pamiątek i wyjazd z Koyasan. Kolejnym celem naszej wyprawy była Osaka, w której mieliśmy spędzić tylko popołudnie. Mając tak mało czasu wybierzemy się na kolację tempura oraz pozwiedzamy i zrobimy zakupy w Nambie, a w szczególności przy Dotonbori. Do napisania niebawem!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *